Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Życzenie bałwana
W grudniu już śniegu leżały tony,
nikt zatem nie był zbytnio zdziwiony,
że wokół dzieci w głos roześmianych
jak trawa latem rosły bałwany.
Mniejsze i większe, dwu-, trzykulowe,
z czapką lub garnkiem na białej głowie,
z buźką, oczami, nosem z marchewki
i pękiem rózeg na kiju wielkim.
Pewnego razu, późnym wieczorem,
jeden wyraził życzenie swoje:
– Myślę, że... jednak... zdecydowanie
chciałbym mieć imię, nie być „bałwanem”.
nikt zatem nie był zbytnio zdziwiony,
że wokół dzieci w głos roześmianych
jak trawa latem rosły bałwany.
Mniejsze i większe, dwu-, trzykulowe,
z czapką lub garnkiem na białej głowie,
z buźką, oczami, nosem z marchewki
i pękiem rózeg na kiju wielkim.
Pewnego razu, późnym wieczorem,
jeden wyraził życzenie swoje:
– Myślę, że... jednak... zdecydowanie
chciałbym mieć imię, nie być „bałwanem”.