Tekst: Bogumił Zając. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Zając w urzędzie
Jasno wszędzie, głośno wszędzie,
co to jest i co to będzie?...
Zając biega po urzędzie
co to jest i co to będzie?...
Zając biega po urzędzie
W lesie dzisiaj wie to każdy –
Zając zrobił prawo jazdy.
Do urzędu kicnął szarak,
by dokument wybrać zaraz.
Najpierw prosto, potem w górę,
piętro ósme, lecz drzwi które?...
Gdy właściwe znalazł Zając,
to tam właśnie przerwę mają.
Od okienka do okienka,
Zając biega, Zając stęka.
Znów w kolejce kwadrans minął.
Pani rzekła z kwaśną miną,
że formularz dał A-jeden,
a miał przecież być B-siedem.
Schody w dół i znów na górę,
by odebrać sygnaturę.
Tu pieczątka, a tam podpis,
tu pierwowzór, a tam odpis.
Pan za szybką rzekł łaskawie:
– Wszystko dobrze. Wszystko… prawie,
bo brakuje zaświadczenia,
że pan Zając ma szczepienia.
Z trudem się zdobywa gwiazdy,
jeszcze trudniej prawo jazdy.
Na przejażdżkę miał ochotę,
szybciej będzie… na piechotę.
– Wszystko dobrze. Wszystko… prawie,
bo brakuje zaświadczenia,
że pan Zając ma szczepienia.
Z trudem się zdobywa gwiazdy,
jeszcze trudniej prawo jazdy.
Na przejażdżkę miał ochotę,
szybciej będzie… na piechotę.