Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Wierszyk o smoku
Tak mnie korci co najmniej od roku,
by wygodnie się rozsiąść w fotelu
i napisać poemat o smoku,
co postrachem w książeczkach jest wielu.
W bajkach smok to persona non grata,
z którą walczą przeróżni śmiałkowie,
chętni pójść choćby na koniec świata,
by smokowi przyłożyć po głowie.
Często smutny spotyka ich koniec –
smok się czai w jaskini lub jamie
i znienacka ugodzi ogonem
czy powali wielkimi skrzydłami.
Zionie ogniem lub jadem opluje,
albo ryknie, że słuch można stracić
(stąd go pewnie niektórzy zwą zbójem,
zanim zbliżą się do tej postaci).
Gdy więc czytam o smoku bajeczkę,
jedna myśl mi przychodzi do głowy:
nie nastawiać się nań zbyt walecznie –
lepiej go, niczym kotka, oswoić.
by wygodnie się rozsiąść w fotelu
i napisać poemat o smoku,
co postrachem w książeczkach jest wielu.
W bajkach smok to persona non grata,
z którą walczą przeróżni śmiałkowie,
chętni pójść choćby na koniec świata,
by smokowi przyłożyć po głowie.
Często smutny spotyka ich koniec –
smok się czai w jaskini lub jamie
i znienacka ugodzi ogonem
czy powali wielkimi skrzydłami.
Zionie ogniem lub jadem opluje,
albo ryknie, że słuch można stracić
(stąd go pewnie niektórzy zwą zbójem,
zanim zbliżą się do tej postaci).
Gdy więc czytam o smoku bajeczkę,
jedna myśl mi przychodzi do głowy:
nie nastawiać się nań zbyt walecznie –
lepiej go, niczym kotka, oswoić.