Tekst: Edyta Tosza. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Wierszyk o Mikołaju i prezentach
Do świątecznych okien biegnie dzieci zgraja –
wszystkie oczekują przyjścia Mikołaja.
Czy wpadnie przez komin, czy zapuka w okno,
czy go ktoś przywiezie podniebną dorożką?
wszystkie oczekują przyjścia Mikołaja.
Czy wpadnie przez komin, czy zapuka w okno,
czy go ktoś przywiezie podniebną dorożką?
W dali da się słyszeć dzwonki wielkich sani –
– Tak! To on, Mikołaj, chyżo pędzi na nich!
Worków ma tysiące, a każdy pękaty,
dzieciom bowiem wiezie podarki i fanty.
W workach piękne chwile i uśmiechy losu,
szczęścia łut, by wybrnąć z najgorszych kłopotów,
kilka serc na dłoni i, pewnie do pary,
jaskraworóżowe wieeelkie okulary.
Ho-ho! – słychać głosy – mam dla was prezenty!
Od dziś każde dziecko będzie uśmiechnięte!
Z nieba ktoś na ziemię gwiezdnym pyłem sypie,
a dzieci przyjmują podarki w zachwycie.
– Tak! To on, Mikołaj, chyżo pędzi na nich!
Worków ma tysiące, a każdy pękaty,
dzieciom bowiem wiezie podarki i fanty.
W workach piękne chwile i uśmiechy losu,
szczęścia łut, by wybrnąć z najgorszych kłopotów,
kilka serc na dłoni i, pewnie do pary,
jaskraworóżowe wieeelkie okulary.
Ho-ho! – słychać głosy – mam dla was prezenty!
Od dziś każde dziecko będzie uśmiechnięte!
Z nieba ktoś na ziemię gwiezdnym pyłem sypie,
a dzieci przyjmują podarki w zachwycie.