Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Wierszyk o chochliku
Jest i go nie ma! Zjawia się – znika:
niezwykle trudno spotkać chochlika –
psotnego duszka, który dla draki
schowa nam zeszyt albo mazaki,
potrąci lampę, zrzuci doniczkę
i poczęstuje w nos małym prztyczkiem.
W nocy go słychać, gdy ze spiżarni
zapasy z półek ściąga niezdarnie,
a potem chrupie marchew lub seler,
rzucając wokół obierków wiele.
Oj, niezły z niego jest łakomczuszek
(choć kaszy manny raczej nie ruszy).
Niełatwo mieszkać z takim chochlikiem,
bo szkód wyrządza w domu bez liku,
a że za rękę się go nie złapie,
trudno wyjaśnić mamie i tacie,
dlaczego mimo usilnych zmagań
w domu panuje czasem bałagan.
niezwykle trudno spotkać chochlika –
psotnego duszka, który dla draki
schowa nam zeszyt albo mazaki,
potrąci lampę, zrzuci doniczkę
i poczęstuje w nos małym prztyczkiem.
W nocy go słychać, gdy ze spiżarni
zapasy z półek ściąga niezdarnie,
a potem chrupie marchew lub seler,
rzucając wokół obierków wiele.
Oj, niezły z niego jest łakomczuszek
(choć kaszy manny raczej nie ruszy).
Niełatwo mieszkać z takim chochlikiem,
bo szkód wyrządza w domu bez liku,
a że za rękę się go nie złapie,
trudno wyjaśnić mamie i tacie,
dlaczego mimo usilnych zmagań
w domu panuje czasem bałagan.