Tekst: Jacek Londyn. Ilustracje: Leonek Dawińczyk.
W Muzeum Bursztynu
Wskazując praprzodka, komar bzyknął: – Synu,
mnie też masz pochować w grobowcu z bursztynu.
mnie też masz pochować w grobowcu z bursztynu.
Mucha wiodła życie dosyć nieciekawe,
lecz jej śmierć zyskała przepiękną oprawę.
Much, widząc eksponat, wyjąkał do syna:
Pra… pra… pra… pra… babka wciąż świetnie się trzyma.
Żona mu wtóruje: – No właśnie, no właśnie.
Milion lat na karku i nic. Żadnych zmarszczek.
Mucha:
Myślę sobie, patrząc tej biedaczce w oczy,
że coś tam musiało nagle ją zaskoczyć.
Myślę sobie, patrząc tej biedaczce w oczy,
że coś tam musiało nagle ją zaskoczyć.
– Miliony nas, synku, a nie wiedzieć czemu,
to pradziad ma stałą posadę w muzeum.
to pradziad ma stałą posadę w muzeum.
– Komar…
– Co ty powiesz… Wygląda koszmarnie.
– Pewnie się zaraził, roznosząc malarię.
– Co ty powiesz… Wygląda koszmarnie.
– Pewnie się zaraził, roznosząc malarię.
Muszek Burczymuszek z inkluzją się droczy:
– Tylko mi tu spróbuj, łamago, podskoczyć!
– Tylko mi tu spróbuj, łamago, podskoczyć!
Komarek jak wryty stał przed eksponatem.
Wreszcie bzyknął: – Ten gość przypomina tatę.
– W czym to podobieństwo? – pyta mama brzdąca.
– Też go bardzo cieszy pozycja leżąca.
Wreszcie bzyknął: – Ten gość przypomina tatę.
– W czym to podobieństwo? – pyta mama brzdąca.
– Też go bardzo cieszy pozycja leżąca.