Strachulce
W czarnym sercu leśnej głuszy
czasem drzewem coś poruszy,
jęknie, skrzypnie, trzaśnie, świśnie,
zaszeleści suchym liściem,
ostrym zębem krwi utoczy
na porębie, w środku nocy,
kupką kości zagrzechocze,
z miną kwaśną niczym ocet.
Czasem wrzaśnie, robiąc zeza:
„Obcych nam tu nie potrzeba!”
i strasznego fiknie kozła,
tak że straszniej już nie można.
To Strachulce, zjawy leśne,
których widok wzbudza dreszcze.
Radzę im nie wchodzić w drogę,
bo ugryzą w nos lub w nogę!
Od ich jadu nawet padnie
słoń – tak bardzo są zajadłe.
Lepiej nie być w takim lesie,
nawet jeśli komuś chce się.
Na Strachulce jeden tylko
sposób jest, by ich uniknąć:
Czyste rączki miej i myśli,
a zły sen ci się nie przyśni!