Sposób na szydło
Raz do dzieci w Kutnie,
zdyszany okrutnie,
wpadł na przerwie w szkole
Karolek Głupolek
i, jak nakręcony,
zaczął pleść androny:
– Był worek i szydło.
Szydłu życie zbrzydło.
Nie tak, że w ogóle,
lecz w jednym szczególe.
Miało już dość worka,
więc raz, koło wtorka…
– Raczej koło wtorku,
mówi się, Głupolku –
poprawił go Olek.
– Dobra – rzekł Karolek –
niech wyjdzie na twoje!
Zaczął: – Koło wtorku
wyszło szydło z worku…
– Może jednak z worka? –
spytał Staś Głupolka.
– Tak? A niech ci będzie –
zgodził się niepewnie.
Przez to głupie szydło
wszystko mu obrzydło:
mądry Staś i Olek,
i worek, i wtorek.
Taki był Głupolek.
Mruknął cicho: – Psiakość,
muszę jakoś zacząć.
Dobierając słowa,
wydukał od nowa:
– Szydło tym sposobem
wyszło… z torby. W środę!
zdyszany okrutnie,
wpadł na przerwie w szkole
Karolek Głupolek
i, jak nakręcony,
zaczął pleść androny:
– Był worek i szydło.
Szydłu życie zbrzydło.
Nie tak, że w ogóle,
lecz w jednym szczególe.
Miało już dość worka,
więc raz, koło wtorka…
– Raczej koło wtorku,
mówi się, Głupolku –
poprawił go Olek.
– Dobra – rzekł Karolek –
niech wyjdzie na twoje!
Zaczął: – Koło wtorku
wyszło szydło z worku…
– Może jednak z worka? –
spytał Staś Głupolka.
– Tak? A niech ci będzie –
zgodził się niepewnie.
Przez to głupie szydło
wszystko mu obrzydło:
mądry Staś i Olek,
i worek, i wtorek.
Taki był Głupolek.
Mruknął cicho: – Psiakość,
muszę jakoś zacząć.
Dobierając słowa,
wydukał od nowa:
– Szydło tym sposobem
wyszło… z torby. W środę!