Tekst: Bogumił Zając. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Skunks
W samym sercu Ameryki,
w wielkim lesie, jeszcze dzikim,
pewien skunks rzekł z nutką dumy,
że sprzedawać chce… perfumy.
Według skunksiej receptury:
ząbek czosnku, łajno kury,
ser zgliwiały mocno tłusty,
ukiszonej garść kapusty,
żwirku nieco, wprost z kuwety,
oraz stare dwie skarpety,
cały śledź i pół mintaja
plus trzy zgniłe kurze jaja,
do bukietu łyżka potu,
potem przez godzinę gotuj.
– Tak zrobiłem – skunks obwieścił –
flakoników sto czterdzieści.
Już gotowe tkwią na półkach;
„Skunks Z O.O.” to moja spółka.
Lecz interes się nie kręcił –
uciekali w mig klienci.
Ledwo kapkę się spryskali,
to znikali gdzieś w oddali.
W końcu rzecz wyjaśnił jeleń,
gdyż był skunksa przyjacielem.
– Wszyscy prędko dają chodu,
bo twój zapach, to jest… odór.
Skunks pozmieniał więc składniki:
płatki róży i goździki,
krztynę piżma, garść lawendy
plus geranium ze trzy pędy,
piękne kwiaty jaśminowe
oraz drzewo sandałowe,
łyżkę ambry, osiem fiołków –
zagotował to w kociołku
i już nowe buteleczki
upiększały mu półeczki.
w wielkim lesie, jeszcze dzikim,
pewien skunks rzekł z nutką dumy,
że sprzedawać chce… perfumy.
Według skunksiej receptury:
ząbek czosnku, łajno kury,
ser zgliwiały mocno tłusty,
ukiszonej garść kapusty,
żwirku nieco, wprost z kuwety,
oraz stare dwie skarpety,
cały śledź i pół mintaja
plus trzy zgniłe kurze jaja,
do bukietu łyżka potu,
potem przez godzinę gotuj.
– Tak zrobiłem – skunks obwieścił –
flakoników sto czterdzieści.
Już gotowe tkwią na półkach;
„Skunks Z O.O.” to moja spółka.
Lecz interes się nie kręcił –
uciekali w mig klienci.
Ledwo kapkę się spryskali,
to znikali gdzieś w oddali.
W końcu rzecz wyjaśnił jeleń,
gdyż był skunksa przyjacielem.
– Wszyscy prędko dają chodu,
bo twój zapach, to jest… odór.
Skunks pozmieniał więc składniki:
płatki róży i goździki,
krztynę piżma, garść lawendy
plus geranium ze trzy pędy,
piękne kwiaty jaśminowe
oraz drzewo sandałowe,
łyżkę ambry, osiem fiołków –
zagotował to w kociołku
i już nowe buteleczki
upiększały mu półeczki.
Sprzedaż jednak nic nie wzrosła.
Skunks wysłuchał rady osła:
– Bardzo dobre masz perfumy,
lecz twój zapach wszystkie tłumi.
Póki woń wydzielasz swoją,
to klienci nie ustoją.
– Taka już natura we mnie,
że nie pachnę zbyt przyjemnie.
Tłamszę inne aromaty,
zamiast zysku, same straty.
Co tu począć? Za mknąć trzeba –
taka mąka nie da chleba.
W końcu futrzak ruszył głową,
jął sprzedawać… wysyłkowo.