Tekst: Jacek Londyn. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Przygody duszka Straszka 4
Duszek Straszek i Darmozjad
Dzieci jeszcze słodko spały,
Straszek śnił o ciepłej plaży;
nie przeczuwał duszek mały,
co już wkrótce się wydarzy.
Hałas zbudził go nad ranem –
w krąg ruszały się poszewki.
Ktoś chce tutaj straszyć za mnie? –
Widział, że to nie przelewki.
Miejsca w szafie za nic w świecie
z nikim dzielić nie miał chęci,
a straszenia nie mógł przecież
oddać w ręce konkurencji.
Uniósł w górę skraj poszewki
niczym rąbek tajemnicy…
Ależ wnet się zrobił mętlik;
słychać było, jak ktoś krzyczy:
– Tutaj banda Darmozjada,
największego herszta moli,
który wszędzie, gdzie chce, wpada,
żeby najeść się do woli.
Dzieci jeszcze słodko spały,
Straszek śnił o ciepłej plaży;
nie przeczuwał duszek mały,
co już wkrótce się wydarzy.
Hałas zbudził go nad ranem –
w krąg ruszały się poszewki.
Ktoś chce tutaj straszyć za mnie? –
Widział, że to nie przelewki.
Miejsca w szafie za nic w świecie
z nikim dzielić nie miał chęci,
a straszenia nie mógł przecież
oddać w ręce konkurencji.
Uniósł w górę skraj poszewki
niczym rąbek tajemnicy…
Ależ wnet się zrobił mętlik;
słychać było, jak ktoś krzyczy:
– Tutaj banda Darmozjada,
największego herszta moli,
który wszędzie, gdzie chce, wpada,
żeby najeść się do woli.
– Kiepski żarcik – mruknął Straszek –
nigdy na to nie pozwolę,
żeby w takiej miłej szafie
pościel gryzły głodne mole.
Zrobił zaraz wściekłą minę
i posiniał tak na twarzy,
że Darmozjad przełknął ślinę,
i poruszyć się nie ważył.
A gdy, niczym duch pokutny,
Straszek brzęknął cekinami
na balowej białej sukni,
mole omal nie zemdlały.
Ich herszt warknął do nich z cicha:
– Ten, kto dał mi informację,
że strach w szafie ledwie dycha,
nic dziś nie zje na kolację!
Dodał: – Widzę, że tu straszy
duch na świecie najstraszliwszy.
Lepiej szybko wiejmy z szafy,
nim gorszego coś wymyśli.
Zanim duszek się obejrzał,
czmychnął nagle mól Darmozjad,
a z nim moli pierzchła reszta –
głodnych, bo nikt nic nie podjadł.
nigdy na to nie pozwolę,
żeby w takiej miłej szafie
pościel gryzły głodne mole.
Zrobił zaraz wściekłą minę
i posiniał tak na twarzy,
że Darmozjad przełknął ślinę,
i poruszyć się nie ważył.
A gdy, niczym duch pokutny,
Straszek brzęknął cekinami
na balowej białej sukni,
mole omal nie zemdlały.
Ich herszt warknął do nich z cicha:
– Ten, kto dał mi informację,
że strach w szafie ledwie dycha,
nic dziś nie zje na kolację!
Dodał: – Widzę, że tu straszy
duch na świecie najstraszliwszy.
Lepiej szybko wiejmy z szafy,
nim gorszego coś wymyśli.
Zanim duszek się obejrzał,
czmychnął nagle mól Darmozjad,
a z nim moli pierzchła reszta –
głodnych, bo nikt nic nie podjadł.
– Hurra! – krzyknął dzielny Straszek,
a mnie wpadła myśl do głowy,
że to szczęście, kiedy w szafie,
czuwa duch antymolowy.