Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Poemat o kaktusie
Trudno oprzeć się pokusie,
by napisać o kaktusie,
więc pozwólcie, że na chwilę
przeniesiemy się do Chile,
Peru albo do Meksyku,
gdzie tych roślin jest bez liku.
Lub też... na parapet Ali,
która ciągle tym się chwali,
że kaktusów ma kolekcję
krocie wartą (może więcej),
a wśród nich opuncję długą,
zwaną przez nią swoją chlubą.
Co tam Ala! Ja też przecież
mogę mieć ich nawet z dziesięć...
Auć!!! To kolec wlazł mi w palec.
Nie chcę mieć kaktusów! Wcale!
by napisać o kaktusie,
więc pozwólcie, że na chwilę
przeniesiemy się do Chile,
Peru albo do Meksyku,
gdzie tych roślin jest bez liku.
Lub też... na parapet Ali,
która ciągle tym się chwali,
że kaktusów ma kolekcję
krocie wartą (może więcej),
a wśród nich opuncję długą,
zwaną przez nią swoją chlubą.
Co tam Ala! Ja też przecież
mogę mieć ich nawet z dziesięć...
Auć!!! To kolec wlazł mi w palec.
Nie chcę mieć kaktusów! Wcale!