– Warto zajrzeć do lekarza – rzekł krokodyl – gdy człek głodny. Na głód, nawet ten kościsty, jest lekarstwem niezawodnym.
Ważna informacja dla lekarzy! Jeśli w drzwiach gabinetu stanie gruboskórny pacjent w stroju pokrytym łuską, solidnej budowy, jaszczurkowatego kształtu, z pokaźnym ogonem i długą spłaszczoną gębą, ukazując w szerokim uśmiechu haczykowate zęby w kształcie stożka, można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że to krokodyl.
Jego wizyta w gabinecie lekarskim jest obarczona pewnym ryzykiem dla lekarza. Krokodyl, osobnik z natury zimnokrwisty, może być nieco rozgorączkowany. W gorączce potrafi kłapnąć paszczą.
Nie trzeba chyba mówić, że lekarz mógłby mieć z tym duży zgryz. By go uniknąć, powinien – wymawiając się brakiem czasu i stetoskopu – zaproponować wizytę domową. Jeśli pacjenta da się do tego przekonać, pozostaje już tylko poczekać na termin wizyty, a potem pójść za przykładem Tomasza Trąbalskiego z wierszyka pana Juliana Tuwima pt. „Słoń Trąbalski”:
„Miał przyjść do państwa Krokodylów Na filiżankę wody z Nilu: Zapomniał! Nie przyszedł!”.
Nie trzeba dodawać, że dobrze na tym wyszedł. Trzymamy kciuki za powodzenie!