Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
O tym, jak Mikołajek niemal spóźnił się ze świątecznym prezentem dla dzieci
Myślał w grudniu Mikołajek:
– Czas nadchodzi Świąt i... bajek,
może małe więc co nieco
pod choinką rozdam dzieciom?
Bajki jednak miał dość stare
i ze znanym już morałem,
a w prezencie nie wypada
osłuchanych strof powtarzać.
Mikołajek więc na pomysł
prosty wpadł, lecz ciut... szalony,
prosząc mnie, by w trybie cito
życie nowym dać wierszykom.
– Tu masz papier, piórko ścięte
i kałamarz z atramentem,
tylko szybko, bo czas leci,
a nie chciałbym zawieść dzieci!
Po tych słowach iście wartko
pochyliłam się nad kartką
i – jak pragnął Mikołajek –
napisałam kilka bajek.
Nie za darmo! Musiał przysiąc
razy sto (a może...tysiąc),
że w przyszłości o prezencie
będzie myślał trochę wcześniej.
– Czas nadchodzi Świąt i... bajek,
może małe więc co nieco
pod choinką rozdam dzieciom?
Bajki jednak miał dość stare
i ze znanym już morałem,
a w prezencie nie wypada
osłuchanych strof powtarzać.
Mikołajek więc na pomysł
prosty wpadł, lecz ciut... szalony,
prosząc mnie, by w trybie cito
życie nowym dać wierszykom.
– Tu masz papier, piórko ścięte
i kałamarz z atramentem,
tylko szybko, bo czas leci,
a nie chciałbym zawieść dzieci!
Po tych słowach iście wartko
pochyliłam się nad kartką
i – jak pragnął Mikołajek –
napisałam kilka bajek.
Nie za darmo! Musiał przysiąc
razy sto (a może...tysiąc),
że w przyszłości o prezencie
będzie myślał trochę wcześniej.