Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
O tym, jak biedronka przekonała się, że woda nie szkodzi jej kropkom
Raz, w początkach lata, w dzień jasny i ciepły,
z rana, niespodzianie, spadł drobniutki deszczyk.
Biedronka się skryła pod rosłą paprotką:
– Ależ dzisiaj leje! I strasznie jest mokro!
Chyba tu przeczekam (opcji mam niewiele...),
by mi deszczyk nie zmył kropek ze skrzydełek.
Czekała z godzinę aż padać przestanie,
a słońce rozświetli czarne kropki na niej.
Potem, nie zwlekając ani chwili dłużej,
ruszyła odważnie, wprost w... małą kałużę.
Chlupnęło i woda zakryła biedronkę:
odwłok, nóżki, skrzydła oraz kropek komplet.
Choć trwała ta kąpiel tylko krótki moment,
wszystko na biedronce było przemoczone.
Na szczęście, zwycięsko na liść się wdrapała,
skąd mogła w kałuży zobaczyć się cała –
jej kropki, czyściutkie, lśniły blaskiem słońca:
– Teraz już codziennie chcę je w deszczu kąpać!
z rana, niespodzianie, spadł drobniutki deszczyk.
Biedronka się skryła pod rosłą paprotką:
– Ależ dzisiaj leje! I strasznie jest mokro!
Chyba tu przeczekam (opcji mam niewiele...),
by mi deszczyk nie zmył kropek ze skrzydełek.
Czekała z godzinę aż padać przestanie,
a słońce rozświetli czarne kropki na niej.
Potem, nie zwlekając ani chwili dłużej,
ruszyła odważnie, wprost w... małą kałużę.
Chlupnęło i woda zakryła biedronkę:
odwłok, nóżki, skrzydła oraz kropek komplet.
Choć trwała ta kąpiel tylko krótki moment,
wszystko na biedronce było przemoczone.
Na szczęście, zwycięsko na liść się wdrapała,
skąd mogła w kałuży zobaczyć się cała –
jej kropki, czyściutkie, lśniły blaskiem słońca:
– Teraz już codziennie chcę je w deszczu kąpać!