Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
O tym, jak biedronka pomogła mrówce w matematyce
Po zielonej grządce, gdzie rosła roszponka,
szła kiedyś, śpiewając, dorodna biedronka,
a że większa była niż siostry i ciotki,
dźwigała na skrzydłach trzydzieści trzy kropki!
Szła, szła, aż stanęła, bo z pobliskich krzaków
doszły do niej jęki i odgłosy płaczu.
Zajrzała ciekawie pod listek jeżyny,
by poznać tych dźwięków prawdziwe przyczyny.
Siedziała tam mrówka, oparta o kamień,
co by tu nie mówić – w opłakanym stanie.
– Ratuj mnie! – jęknęła – bo już nie mam siły.
Znowu mi się wszystkie liczby pomyliły!
Stało się to dzisiaj, na matematyce –
patrzyłam na panią, potem na tablicę,
próbowałam dodać dwa plus dwa plus jeden,
i za każdym razem wychodziło siedem.
Potem miałam mnożyć cztery razy cztery,
dalej się w zadaniach zjawiły litery:
iksy jakieś straszne i igreki groźne…
więc wybiegłam z klasy, wprost w objęcia woźnej.
I wstyd mi troszeczkę, i bardzo się smucę,
bo do szkoły pewnie już nigdy nie wrócę.
Wolałabym raczej kij włożyć w mrowisko,
niż tam, przy tablicy, powtarzać to wszystko.
Tu biedronka rzekła: – Ja mam rozwiązanie!
Spójrz na moje skrzydła i te kropki na nich.
Proszę, baw się nimi: dodaj, pomnóż, podziel,
a wnet z rachunkami znowu będziesz w zgodzie!
szła kiedyś, śpiewając, dorodna biedronka,
a że większa była niż siostry i ciotki,
dźwigała na skrzydłach trzydzieści trzy kropki!
Szła, szła, aż stanęła, bo z pobliskich krzaków
doszły do niej jęki i odgłosy płaczu.
Zajrzała ciekawie pod listek jeżyny,
by poznać tych dźwięków prawdziwe przyczyny.
Siedziała tam mrówka, oparta o kamień,
co by tu nie mówić – w opłakanym stanie.
– Ratuj mnie! – jęknęła – bo już nie mam siły.
Znowu mi się wszystkie liczby pomyliły!
Stało się to dzisiaj, na matematyce –
patrzyłam na panią, potem na tablicę,
próbowałam dodać dwa plus dwa plus jeden,
i za każdym razem wychodziło siedem.
Potem miałam mnożyć cztery razy cztery,
dalej się w zadaniach zjawiły litery:
iksy jakieś straszne i igreki groźne…
więc wybiegłam z klasy, wprost w objęcia woźnej.
I wstyd mi troszeczkę, i bardzo się smucę,
bo do szkoły pewnie już nigdy nie wrócę.
Wolałabym raczej kij włożyć w mrowisko,
niż tam, przy tablicy, powtarzać to wszystko.
Tu biedronka rzekła: – Ja mam rozwiązanie!
Spójrz na moje skrzydła i te kropki na nich.
Proszę, baw się nimi: dodaj, pomnóż, podziel,
a wnet z rachunkami znowu będziesz w zgodzie!