Giez do gza zabzyczał: – Tylko to ci powiem, że koń z przejedzenia ma już siano w głowie.
Znacie pewnie powiedzenie: Znać się jak łyse konie, które oznacza, że ktoś zna drugiego bardzo dobrze. W przypadku konia nie ma osobnika znającego go lepiej niż końska mucha, czyli giez, zwany też jusznicą deszczową (po łacinie: Haemeatopa pluvialis). Chyba nie muszę wspominać, że to gatunek muchówki z podrzędu krótkoczułkich i rodziny bąkowatych. Końskie muchy – mowa również o samcach – są zgrabne i eleganckie. Wąski i wydłużony tułów ozdabiają ciemne paseczki, a skrzydła dyskretne brązowe plamki. Końskie muchy lubią się napić. Gustują w napojach o stałej temperaturze, raczej ciepłe niż schłodzone. Preferują szczególnie końską krew, ale nie gardzą krwią człowieka.
Uwielbiają lato, w wakacje trzeba na nie szczególnie uważać. Choć są małe (osiągają długość do 12 milimetrów) kąsają z wielką pasją, a ich ukąszenia są bolesne. Mowa o samicach, samce są nastawione pokojowo, i to nie tylko w pokoju, ale także na zewnątrz. Zgryźliwe, nachalne samice łatwo rozpoznać, wystarczy uważnie popatrzeć im w oczy; są piękne – duże, mieniące się odcieniami fioletu. Nie dajcie zwieść się ich urodzie, bo przepadniecie z kretesem.