Na straganie
W dzień targowy w Wymysłowie
taką słychać jaj rozmowę:
– Wiesz… słyszałem wczoraj śmieszny
wierszyk pana Jana Brzechwy,
o warzywach na straganie,
co się kłócą niesłychanie.
– Gadki szmatki. Warzyw kłótnie?
Toż to bzdury są wierutne.
Słyszysz? Cisza w uszach dzwoni.
Gdzie głos grochu i fasoli,
kopru, rzepy, kalarepki?
Nawet burak się nie piekli.
– Może ktoś je wcześniej kupił,
i powrzucał już do zupy?
– Eee, są wszystkie, nawet marchew,
lecz nie mruknie, choćby „psiakrew”.
Nie usłyszysz też pietruszki,
i cebuli, i kapusty.
Marchew milczy i szczypiorek,
a targowy dzień dziś – wtorek.
Te ich kłótnie i rozmowy
można między bajki włożyć.
taką słychać jaj rozmowę:
– Wiesz… słyszałem wczoraj śmieszny
wierszyk pana Jana Brzechwy,
o warzywach na straganie,
co się kłócą niesłychanie.
– Gadki szmatki. Warzyw kłótnie?
Toż to bzdury są wierutne.
Słyszysz? Cisza w uszach dzwoni.
Gdzie głos grochu i fasoli,
kopru, rzepy, kalarepki?
Nawet burak się nie piekli.
– Może ktoś je wcześniej kupił,
i powrzucał już do zupy?
– Eee, są wszystkie, nawet marchew,
lecz nie mruknie, choćby „psiakrew”.
Nie usłyszysz też pietruszki,
i cebuli, i kapusty.
Marchew milczy i szczypiorek,
a targowy dzień dziś – wtorek.
Te ich kłótnie i rozmowy
można między bajki włożyć.
– Czy to znaczy, że poeci
fantazjują niczym dzieci?
– A słyszałeś, żeby seler
choć raz westchnął „a to feler”?...
Z warzyw – ręczę moją głową –
sok wyciśniesz, lecz nie słowo.
– A to feler niebywały,
by z ust nie móc puścić pary.
– Takie życie ich, kolego,
że nie mogą mieć wszystkiego.
– A my?
– Ooo, to inna bajka.
My jesteśmy wolne jajka!
Gdy z kurnika dasz drapaka,
to nie po to, żeby gdakać.
Na straganie jest zasada –
z klientami trzeba gadać.
Jeśli chcesz tu pobyć dłużej,
dobrą radą ci posłużę.
Gdy „Jak się masz?” zapytają,
mów, że tak jak zbucze jajo.