Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Mój koci deszczowy dzień
Pada deszczyk kap, kap, kap,
z boczku kładę się na wznak.
Mokry ranek jest na dworze,
więc nie budzę się w humorze.
Po godzinach dwóch i pół
pada mocniej – szkoda słów.
Grzbiet wyginam w giętki pałąk
i planuję drzemkę małą.
Mija godzin pięć lub sześć,
w deszcz nie muszę nawet jeść,
spałbym tylko na kolanach
mojej pani albo pana.
Wieczór już i ciemna noc –
przejdę na puszysty koc,
przymknę oko, drugie też...
Baaaardzo senny jestem w deszcz...
z boczku kładę się na wznak.
Mokry ranek jest na dworze,
więc nie budzę się w humorze.
Po godzinach dwóch i pół
pada mocniej – szkoda słów.
Grzbiet wyginam w giętki pałąk
i planuję drzemkę małą.
Mija godzin pięć lub sześć,
w deszcz nie muszę nawet jeść,
spałbym tylko na kolanach
mojej pani albo pana.
Wieczór już i ciemna noc –
przejdę na puszysty koc,
przymknę oko, drugie też...
Baaaardzo senny jestem w deszcz...