Tekst: Jacek Londyn.
Matematyka wakacyjna
Pierwszy dzień upłynął w szkole,
szybko jakby strzelił z bicza.
W wielkim trudzie i mozole
Jaś zaczyna już odliczać:
Dwieście… dziewięćdziesiąt… siedem
dni zostało do wakacji,
odjąć wolne… dwieście jeden! –
tak wynika z kalkulacji.
Parę zadań i prac ręcznych,
dwa dyktanda, trzy kartkówki,
i nim człowiek się obejrzy,
znów rok szkolny będzie z główki.
Czas jak zając wciąż ucieka;
żeby mu dotrzymać kroku,
Jaś pakować zaczął plecak
na wakacje w przyszłym roku.
szybko jakby strzelił z bicza.
W wielkim trudzie i mozole
Jaś zaczyna już odliczać:
Dwieście… dziewięćdziesiąt… siedem
dni zostało do wakacji,
odjąć wolne… dwieście jeden! –
tak wynika z kalkulacji.
Parę zadań i prac ręcznych,
dwa dyktanda, trzy kartkówki,
i nim człowiek się obejrzy,
znów rok szkolny będzie z główki.
Czas jak zając wciąż ucieka;
żeby mu dotrzymać kroku,
Jaś pakować zaczął plecak
na wakacje w przyszłym roku.