Tekst: Bogumił Zając. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Krecia robota
Krecik z Jarosławia w zimie oraz w lecie
skrycie pragnął choć raz znaleźć się na Krecie.
Mógłby samolotem, lecz na krecie oko
(czy lewe, czy prawe) – trochę za wysoko.
Podróż statkiem straszna, bo za blisko wody,
samochodem… długo – tak mnożył przeszkody.
W końcu wpadł na pomysł najprostszy na świecie –
zgarnął kumpla kreta, stanął mu na grzbiecie.
Czy więc był na Krecie? Zagadka zawiła –
to wielkość litery różnicę zrobiła.
skrycie pragnął choć raz znaleźć się na Krecie.
Mógłby samolotem, lecz na krecie oko
(czy lewe, czy prawe) – trochę za wysoko.
Podróż statkiem straszna, bo za blisko wody,
samochodem… długo – tak mnożył przeszkody.
W końcu wpadł na pomysł najprostszy na świecie –
zgarnął kumpla kreta, stanął mu na grzbiecie.
Czy więc był na Krecie? Zagadka zawiła –
to wielkość litery różnicę zrobiła.