Tekst: Jacek Londyn.
Jesienni poeci
Usiedli pod lipą natchnieni poeci
i wiersze jesienne jęli sprawnie klecić.
O liściach, kasztanach, czerwieni i złocie,
o zaspanych świtach, kaloszach i słocie,
o wietrze-osiłku, który drzewa łamie
i o tym, że zima już szykuje sanie.
To samo się marzy każdemu poecie –
żeby jego wiersz był najpiękniejszy w świecie.
Kura skrobie zwięźle: „Jesień to nie bajka!
Do sklepów znów trafią przeziębione jajka”.
Wrona macha piórem (widać, że ma talent),
lecz po kilku „kra, kra” kończy się atrament.
Strach na wróble pisze: „Jesień brodzi w złocie,
u mnie wiatr w kieszeniach i dziury w kapocie”.
Pająk rymy plecie: „Ten żartowniś wrzesień,
miast dać chłopu jesień, babie lato niesie”.
Tylko stary niedźwiedź, coraz bardziej śpiący,
mruczy: „Trudno pisać, gdy jesień się kończy.
Misiowy rym do niej nie wymyśli mi się…
Kiedy śniegiem sypnie, biały wiersz napiszę!”.
i wiersze jesienne jęli sprawnie klecić.
O liściach, kasztanach, czerwieni i złocie,
o zaspanych świtach, kaloszach i słocie,
o wietrze-osiłku, który drzewa łamie
i o tym, że zima już szykuje sanie.
To samo się marzy każdemu poecie –
żeby jego wiersz był najpiękniejszy w świecie.
Kura skrobie zwięźle: „Jesień to nie bajka!
Do sklepów znów trafią przeziębione jajka”.
Wrona macha piórem (widać, że ma talent),
lecz po kilku „kra, kra” kończy się atrament.
Strach na wróble pisze: „Jesień brodzi w złocie,
u mnie wiatr w kieszeniach i dziury w kapocie”.
Pająk rymy plecie: „Ten żartowniś wrzesień,
miast dać chłopu jesień, babie lato niesie”.
Tylko stary niedźwiedź, coraz bardziej śpiący,
mruczy: „Trudno pisać, gdy jesień się kończy.
Misiowy rym do niej nie wymyśli mi się…
Kiedy śniegiem sypnie, biały wiersz napiszę!”.