Tekst: Bogumił Zając. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Jako wąż i nie wąż
Z baobabu zwisał wąż.
– Świetny byłby ze mnie mąż!
Wraz ze zdjęciem dał w gazecie,
radiu oraz Internecie
(aby uwieść ród niewieści)
ogłoszenie, takiej treści:
„Cenię grzeczne gadu-gadu,
nie ma we mnie krztyny jadu,
gdyż nie jestem jadowity.
Inne za to dam profity.
Otóż, moje drogie panie,
można na mnie wieszać pranie!
Będę żonie mocnym sznurem,
wcisnę się w niejedną dziurę,
umiem wodę lać w ogrodzie,
za szal służę w niepogodzie!”.
– Świetny byłby ze mnie mąż!
Wraz ze zdjęciem dał w gazecie,
radiu oraz Internecie
(aby uwieść ród niewieści)
ogłoszenie, takiej treści:
„Cenię grzeczne gadu-gadu,
nie ma we mnie krztyny jadu,
gdyż nie jestem jadowity.
Inne za to dam profity.
Otóż, moje drogie panie,
można na mnie wieszać pranie!
Będę żonie mocnym sznurem,
wcisnę się w niejedną dziurę,
umiem wodę lać w ogrodzie,
za szal służę w niepogodzie!”.
Najpierw się zgłosiła krowa
z Michałowic, spod Krakowa.
– Jedno tylko mam żądanie,
wybierz pierwszy ślubny taniec.
Zerknął wąż na obłe ciało –
łap czy nóżek mu nie stało.
Wciąż nadrabiał mądrą miną,
lecz się z troski w supeł zwinął.
– Choć dusiciel – rzekła krowa –
nie wydusił ani słowa.
z Michałowic, spod Krakowa.
– Jedno tylko mam żądanie,
wybierz pierwszy ślubny taniec.
Zerknął wąż na obłe ciało –
łap czy nóżek mu nie stało.
Wciąż nadrabiał mądrą miną,
lecz się z troski w supeł zwinął.
– Choć dusiciel – rzekła krowa –
nie wydusił ani słowa.