Tekst: Jacek Londyn.
Jak na drożdżach
Moi mili, jeśli można,
na początku ciut o drożdżach,
czyli mikroorganizmach.
Fajny temat – każdy przyzna.
Zaliczane są do grzybów
i… drożdżowy kończąc wywód,
dodam tylko, co się stanie,
gdy gdzieś się natkniecie na nie.
Od Sanoka aż po Szczecin
jak na drożdżach rosną dzieci.
Czy to Piła, Łódź czy Krosno
(jak po deszczu grzyby) rosną.
Będą rosły wciąż i rosły…
w końcu zmienią się w dorosłych,
a rośnięcie mając z główki,
w mig udadzą się do kuchni.
Czy to Gdynia, Płońsk czy Jasło,
wezmą drożdże, po nich masło,
mleko, tylko szczyptę soli,
by niczego nie przesolić
cukru garść, trzy jajka kurze
(mogą być dwa, byle duże),
mąki pszennej jak w przepisie
i oleju, mniej niż misę.
Będą gnieść to ile siły,
dadzą rosnąć pół godziny.
i upieką w piekarniku –
pół godzinki i… po krzyku.
W całym kraju – w wioskach, miastach,
zapach drożdżowego ciasta
(znany nosom nie od dzisiaj)
skusi dzieci jak miód misia.
Będą jadły je i rosły
jak na drożdżach, aż w dorosłych
zmienią się, pójdą do kuchni…
Tu do piątej zwrotki wróćmy,
by przypomnieć, co się stanie
dziś i znowu za lat parę.
W skrócie: mali będą duzi,
a historia się powtórzy…
Kiedyś, tak jak na Matyska,
na was także przyjdzie kryska –
urośniecie jak na drożdżach.
Dzieckiem wiecznie być nie można.
Jednak to nie koniec świata,
i dorosły (mama, tata),
gdy drożdżowiec dzieciom piecze,
może skubnąć kawałeczek.
na początku ciut o drożdżach,
czyli mikroorganizmach.
Fajny temat – każdy przyzna.
Zaliczane są do grzybów
i… drożdżowy kończąc wywód,
dodam tylko, co się stanie,
gdy gdzieś się natkniecie na nie.
Od Sanoka aż po Szczecin
jak na drożdżach rosną dzieci.
Czy to Piła, Łódź czy Krosno
(jak po deszczu grzyby) rosną.
Będą rosły wciąż i rosły…
w końcu zmienią się w dorosłych,
a rośnięcie mając z główki,
w mig udadzą się do kuchni.
Czy to Gdynia, Płońsk czy Jasło,
wezmą drożdże, po nich masło,
mleko, tylko szczyptę soli,
by niczego nie przesolić
cukru garść, trzy jajka kurze
(mogą być dwa, byle duże),
mąki pszennej jak w przepisie
i oleju, mniej niż misę.
Będą gnieść to ile siły,
dadzą rosnąć pół godziny.
i upieką w piekarniku –
pół godzinki i… po krzyku.
W całym kraju – w wioskach, miastach,
zapach drożdżowego ciasta
(znany nosom nie od dzisiaj)
skusi dzieci jak miód misia.
Będą jadły je i rosły
jak na drożdżach, aż w dorosłych
zmienią się, pójdą do kuchni…
Tu do piątej zwrotki wróćmy,
by przypomnieć, co się stanie
dziś i znowu za lat parę.
W skrócie: mali będą duzi,
a historia się powtórzy…
Kiedyś, tak jak na Matyska,
na was także przyjdzie kryska –
urośniecie jak na drożdżach.
Dzieckiem wiecznie być nie można.
Jednak to nie koniec świata,
i dorosły (mama, tata),
gdy drożdżowiec dzieciom piecze,
może skubnąć kawałeczek.