Tekst: Bogumił Zając. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Filmowe szaleństwo
Pewien pingwin, pełen chęci,
myślał dzień, dwa... myślał tydzień...
Postanowił film nakręcić
na przepięknej Antarktydzie.
Reżyserskim zdolnym okiem
wybrał zebrę, a do tego:
pandę wielką, skunksa, srokę
i niedźwiedzia polarnego.
Kilku jeszcze do obsady...
i ruszyły pierwsze zdjęcia.
Film w typie „płaszcza i szpady” –
skunks w roli dzielnego księcia.
Zebrze przyszło grać rumaka,
czarownicą sprytna sroka,
niedźwiedź robił za wojaka,
panda wielka zaś za smoka.
Pingwin dawał mądre rady,
gra aktorska była przednia,
pojawiły się też wady –
sponsor zimą nieco zbiedniał.
Wychodziło coraz drożej,
prace w końcu więc ustały.
Film miał być w technikolorze,
a tu klops… wciąż czarnobiały.
myślał dzień, dwa... myślał tydzień...
Postanowił film nakręcić
na przepięknej Antarktydzie.
Reżyserskim zdolnym okiem
wybrał zebrę, a do tego:
pandę wielką, skunksa, srokę
i niedźwiedzia polarnego.
Kilku jeszcze do obsady...
i ruszyły pierwsze zdjęcia.
Film w typie „płaszcza i szpady” –
skunks w roli dzielnego księcia.
Zebrze przyszło grać rumaka,
czarownicą sprytna sroka,
niedźwiedź robił za wojaka,
panda wielka zaś za smoka.
Pingwin dawał mądre rady,
gra aktorska była przednia,
pojawiły się też wady –
sponsor zimą nieco zbiedniał.
Wychodziło coraz drożej,
prace w końcu więc ustały.
Film miał być w technikolorze,
a tu klops… wciąż czarnobiały.