Tekst: Bogumił Zając.
Co-o? Zo-o!
Mały zajączek, jeszcze w piżamie,
jedno pytanie zadawał mamie:
– Kiedy pójdziemy w końcu do zoo?
Kiedy do zoo? – tak pytał w koło.
Wyszli po sutym, zdrowym śniadaniu,
z umytym futrem, w czystym ubraniu.
Pierwszym okazem w zoo był człowiek.
– O, jaki wielki! Zdjęcie mu zrobię.
Śmieszne ma uszy i długą brodę.
Dać mu cukierka czy rożek z lodem?
– Musisz zapędy nieco ostudzić,
spójrz na tabliczkę: „Nie karmić ludzi!”.
– Mamo, spójrz w prawo! Ze śmiechu skonam,
nie mają futer ani ogona!
I na dwóch łapach, w ciasnym wybiegu,
dziesięciu skacze w równym szeregu.
A w klatce siedzi cała rodzina,
tato przed chwilą wykąpał syna.
Teraz coś mówią – oj! – śmiesznie gwarzą,
może nam sztuczkę jakąś pokażą!
Mnóstwo atrakcji na każdym rogu,
miło podglądać życie dwunogów!
Tak by zwierzętom było wesoło,
gdyby zbudował ktoś ludzkie zoo.
jedno pytanie zadawał mamie:
– Kiedy pójdziemy w końcu do zoo?
Kiedy do zoo? – tak pytał w koło.
Wyszli po sutym, zdrowym śniadaniu,
z umytym futrem, w czystym ubraniu.
Pierwszym okazem w zoo był człowiek.
– O, jaki wielki! Zdjęcie mu zrobię.
Śmieszne ma uszy i długą brodę.
Dać mu cukierka czy rożek z lodem?
– Musisz zapędy nieco ostudzić,
spójrz na tabliczkę: „Nie karmić ludzi!”.
– Mamo, spójrz w prawo! Ze śmiechu skonam,
nie mają futer ani ogona!
I na dwóch łapach, w ciasnym wybiegu,
dziesięciu skacze w równym szeregu.
A w klatce siedzi cała rodzina,
tato przed chwilą wykąpał syna.
Teraz coś mówią – oj! – śmiesznie gwarzą,
może nam sztuczkę jakąś pokażą!
Mnóstwo atrakcji na każdym rogu,
miło podglądać życie dwunogów!
Tak by zwierzętom było wesoło,
gdyby zbudował ktoś ludzkie zoo.