Tekst: Jacek Londyn. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Boa dusiciel
Raz zaskroniec z okolic Opola
kupił żonie przecudne wprost boa.
Owinięty prezentem pospieszył,
by kochaną żoneczkę ucieszyć.
Pełznął właśnie wzdłuż Polnej ulicy,
gdy usłyszał, jak z okna ktoś krzyczy:
„Niech się kryje, kto ceni swe życie.
W okolicy jest boa… dusiciel!”.
Mysz z sąsiedztwa zastygła z wrażenia –
oczy w słup, nie wydaje ni tchnienia…
Zaskrońcowej ogromnie był miły
taki widok, więc – nie tracąc chwili –
nowe boa przed lustrem przymierza
i szczęśliwa szczebioce do męża:
„Nic nie dało mi większej radości.
Spójrz … Sąsiadka zdrętwiała z zazdrości!”.
kupił żonie przecudne wprost boa.
Owinięty prezentem pospieszył,
by kochaną żoneczkę ucieszyć.
Pełznął właśnie wzdłuż Polnej ulicy,
gdy usłyszał, jak z okna ktoś krzyczy:
„Niech się kryje, kto ceni swe życie.
W okolicy jest boa… dusiciel!”.
Mysz z sąsiedztwa zastygła z wrażenia –
oczy w słup, nie wydaje ni tchnienia…
Zaskrońcowej ogromnie był miły
taki widok, więc – nie tracąc chwili –
nowe boa przed lustrem przymierza
i szczęśliwa szczebioce do męża:
„Nic nie dało mi większej radości.
Spójrz … Sąsiadka zdrętwiała z zazdrości!”.