Tekst: Bogumił Zając.
Baśń o Złej Górze
Niczym najczystszy dźwięk fletu i najsłodszy trel słowika rozbrzmiewa w mych uszach melodia tej przedziwnej historii. Ale nawet najcudowniejsza opowieść, jeżeli nie płynie dalej do ludzkich serc, obumiera. Dlatego też posłuchajcie i przekażcie ją dalej…
Za wiecznie białymi czapkami szczytów Morskich Gór kryło się królestwo Pięciu Sosen, którym władał król Bartłomiej. Był krępym mężczyzną, którego blond włosy i krótką brodę, czas naznaczył już siwymi pasemkami. Poddani widzieli w nim władcę surowego, lecz sprawiedliwego. Monarcha rzadko opuszczał królestwo, nie przepadał za podróżami, a i jedynego syna, Karola, starał się trzymać blisko siebie. Książę był chudym piętnastolatkiem, i jak to w tym wieku bywa, ciągnęło go w daleki świat, pragnął przeżywać przygody, o których do tej pory tylko czytał lub słyszał. Niestety, zaledwie dwa razy w ciągu krótkiego jeszcze życia, udało mu się opuścić granice królestwa. Stale jednak szukał sposobności do ekscytujących przeżyć. Dziś uciekł z lekcji arytmetyki, aby wziąć udział w wyścigu konnym, urządzonym z rówieśnikami. I właśnie tego dnia poznamy owego niesfornego bohatera.
Za wiecznie białymi czapkami szczytów Morskich Gór kryło się królestwo Pięciu Sosen, którym władał król Bartłomiej. Był krępym mężczyzną, którego blond włosy i krótką brodę, czas naznaczył już siwymi pasemkami. Poddani widzieli w nim władcę surowego, lecz sprawiedliwego. Monarcha rzadko opuszczał królestwo, nie przepadał za podróżami, a i jedynego syna, Karola, starał się trzymać blisko siebie. Książę był chudym piętnastolatkiem, i jak to w tym wieku bywa, ciągnęło go w daleki świat, pragnął przeżywać przygody, o których do tej pory tylko czytał lub słyszał. Niestety, zaledwie dwa razy w ciągu krótkiego jeszcze życia, udało mu się opuścić granice królestwa. Stale jednak szukał sposobności do ekscytujących przeżyć. Dziś uciekł z lekcji arytmetyki, aby wziąć udział w wyścigu konnym, urządzonym z rówieśnikami. I właśnie tego dnia poznamy owego niesfornego bohatera.