Tekst: Pajęczyca. Konsultacja artystyczna: Jacek Londyn.
(Rocznicowy) Bal u Zająca
Łąkowy zefirek wieść radosną niesie:
w sobotę zabawa odbędzie się w lesie.
Na bal zaproszone są wszystkie zwierzaki,
czas wyciągnąć muszki, krawaty i fraki.
Pod batutą Trzmiela zagra leśny sekstet,
takiej tu muzyki nie słyszano jeszcze.
w sobotę zabawa odbędzie się w lesie.
Na bal zaproszone są wszystkie zwierzaki,
czas wyciągnąć muszki, krawaty i fraki.
Pod batutą Trzmiela zagra leśny sekstet,
takiej tu muzyki nie słyszano jeszcze.
Panie są w skowronkach od samego rana,
bo wkrótce zatańczą walca i... kankana!
Osa, choć przytyła, w miniówkę się wbija,
i pudruje żądło pyłkiem od Motyla.
Pajęczyca snuje piękną nić perłową,
utka z niej tkaninę na suknię balową.
Mucha z pajęczyny wyciąga partnera,
Kotka uczy kroków zumby bulteriera.
W leśnej kuchni Zając od rana się poci –
z przyrządzaniem potraw mnóstwo ma roboty.
Szerszeń zapowiada: „Ja ci nie pomogę.
Kucharz ze mnie taki, że przypalam wodę”.
Pachną zapiekanki, sosy i pasztety,
a ten tylko zrzędzi: „Zającu, niestety,
suflet, trzy rolady i chili con carne
przesoliłeś – a fe! – trud poszedł na marne".
Gdy kuchmistrz wyciąga zastawę z kredensu,
Szerszeń nosem kreci: "Stary, to bez sensu!
Wszystko ci potłuką nieuważni goście,
daj drewniane tacki, tak będzie najprościej".
A gdy do pieczeni Zając się przymierza,
Szerszeń znad pustego marudzi talerza:
"Natrzyj solą, pieprzem, dodaj sok z cytryny…
I brytfanki wcześniej nie zapomnij wymyć!”.
z przyrządzaniem potraw mnóstwo ma roboty.
Szerszeń zapowiada: „Ja ci nie pomogę.
Kucharz ze mnie taki, że przypalam wodę”.
Pachną zapiekanki, sosy i pasztety,
a ten tylko zrzędzi: „Zającu, niestety,
suflet, trzy rolady i chili con carne
przesoliłeś – a fe! – trud poszedł na marne".
Gdy kuchmistrz wyciąga zastawę z kredensu,
Szerszeń nosem kreci: "Stary, to bez sensu!
Wszystko ci potłuką nieuważni goście,
daj drewniane tacki, tak będzie najprościej".
A gdy do pieczeni Zając się przymierza,
Szerszeń znad pustego marudzi talerza:
"Natrzyj solą, pieprzem, dodaj sok z cytryny…
I brytfanki wcześniej nie zapomnij wymyć!”.
Biedny szarak z gniewu mocno poczerwieniał.
„Odczep się, Szerszeniu, dość tego rządzenia!
Przypomnę, raz tylko – to kuchnia Zająca,
więc mi tutaj swoich trzech groszy nie wtrącaj!
Mam po dziurki w nosie twoich głupich porad.
Rządź się w swoim gnieździe. No, fora ze dwora!”.
Wyszedł obrażony Szerszeń z druha nory.
„Całkiem niepotrzebne te jego humory”.
Gdy czas balu głośna ogłasza fanfara,
radości na całej łące co niemiara.
Tylko Szerszeń smutno w kącie sobie bzyka,
nie dla niego przecież tańce i muzyka.
Zając siadł pod miedzą, choć bal pełną parą:
„Czyżbym zdrowy rozum utracił na starość?
Smutek mnie ogarnia, gdy nikt mnie nie wpienia…
Czy to ma oznaczać, że mi brak Szerszenia?”.
„Odczep się, Szerszeniu, dość tego rządzenia!
Przypomnę, raz tylko – to kuchnia Zająca,
więc mi tutaj swoich trzech groszy nie wtrącaj!
Mam po dziurki w nosie twoich głupich porad.
Rządź się w swoim gnieździe. No, fora ze dwora!”.
Wyszedł obrażony Szerszeń z druha nory.
„Całkiem niepotrzebne te jego humory”.
Gdy czas balu głośna ogłasza fanfara,
radości na całej łące co niemiara.
Tylko Szerszeń smutno w kącie sobie bzyka,
nie dla niego przecież tańce i muzyka.
Zając siadł pod miedzą, choć bal pełną parą:
„Czyżbym zdrowy rozum utracił na starość?
Smutek mnie ogarnia, gdy nikt mnie nie wpienia…
Czy to ma oznaczać, że mi brak Szerszenia?”.
Na szczęście dla obu rezolutna Kotka
wie, że chociaż góra z górą się nie spotka,
to gryzoń z owadem uczynić to mogą,
gdy im przyjaciele nieco w tym pomogą.
Nie czekając długo, psa spuszcza ze smyczy.
„Bierz! I nie oddawaj nikomu zdobyczy".
Psina, korzystając z raptownej swobody,
szybko zjada pieczeń wraz z kośćmi niezgody.
Figlarny zefirek z chmur uwalnia słońce.
Zgoda znów panuje na Bajkowej Łące.
Nie ma końca żartom, śmichom-chichom, hecom,
a Zając z Szerszeniem nowe wiersze klecą.

Pobierz wiersz do wydruku |