Tekst: Bogumił Zając. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Bajka o zającu
Pewien podlaski zając, troszeczkę zbyt tłusty,
wygrał raz na loterii sześć worków kapusty.
W sekrecie ciemną nocą calutką wygraną
do swojej nory przeniósł, lecz już wcześnie rano
sąsiadów wokół domu kilku się zebrało.
– Podobno coś wygrałeś? – Coś tam… trochę… mało…
Kapusty główkę lub dwie, wspominać nie warto.
Nie ma co zbytnio wierzyć plotkom ani żartom.
– Więc pokaż! – naciskali. – Teraz nie mam czasu.
I nim splunąć zdążyli, pokicał do lasu.
Kiedy w końcu przystanął, lekko potem zlany,
zobaczył zajęczycę z pobliskiej polany.
– W domu sześcioro młodych, a ich brzuchy puste.
Podaruj nam, zającu, choć jedną kapustę.
– Dla tak licznej kompanii, to i tak za mało,
nim byście się najedli, nic by nie zostało. –
rzekł w krzaki dając susa. – Niech inni pomogą! –
Po czym wpadł na staruszka ze zwichniętą nogą.
O wikt poprosił zając siwizną okryty.
– Gdy zacznę innym dawać, sam nie będę syty.
wygrał raz na loterii sześć worków kapusty.
W sekrecie ciemną nocą calutką wygraną
do swojej nory przeniósł, lecz już wcześnie rano
sąsiadów wokół domu kilku się zebrało.
– Podobno coś wygrałeś? – Coś tam… trochę… mało…
Kapusty główkę lub dwie, wspominać nie warto.
Nie ma co zbytnio wierzyć plotkom ani żartom.
– Więc pokaż! – naciskali. – Teraz nie mam czasu.
I nim splunąć zdążyli, pokicał do lasu.
Kiedy w końcu przystanął, lekko potem zlany,
zobaczył zajęczycę z pobliskiej polany.
– W domu sześcioro młodych, a ich brzuchy puste.
Podaruj nam, zającu, choć jedną kapustę.
– Dla tak licznej kompanii, to i tak za mało,
nim byście się najedli, nic by nie zostało. –
rzekł w krzaki dając susa. – Niech inni pomogą! –
Po czym wpadł na staruszka ze zwichniętą nogą.
O wikt poprosił zając siwizną okryty.
– Gdy zacznę innym dawać, sam nie będę syty.
Tydzień później gruchnęła wieść straszna – oj, biada! –
do lasu zmierza plaga – myśliwych gromada.
Jak jeden mąż, zwierzęta małe, średnie, duże
pierzchnęły, by się nie dać złej ludzkiej naturze.
Jeden zając miotał się i o pomoc prosił.
– W norze pełno kapusty, niech ją ktoś wynosi!
Żal zostawić, cóż, kiedy rady sam nie dawał,
znikąd pomocnej łapy, coraz bliżej wrzawa.
Nadeszli myśliwi i tak mu powiedzieli:
W samotności kończy, kto z drugim się nie dzieli!
do lasu zmierza plaga – myśliwych gromada.
Jak jeden mąż, zwierzęta małe, średnie, duże
pierzchnęły, by się nie dać złej ludzkiej naturze.
Jeden zając miotał się i o pomoc prosił.
– W norze pełno kapusty, niech ją ktoś wynosi!
Żal zostawić, cóż, kiedy rady sam nie dawał,
znikąd pomocnej łapy, coraz bliżej wrzawa.
Nadeszli myśliwi i tak mu powiedzieli:
W samotności kończy, kto z drugim się nie dzieli!