– Nie wiem, proszę sądu – ślepowron się waha – czy wróble są winne, że wpadły na stracha.
To, co mi się widzi, często bywa złudne. Nie mogę wykluczyć, że strach… padł na wróble.
Uwaga! Tu straszy
Strachy na wróble to nie jedyne straszydła, które strzegły zasiewów na polach przed nieproszonymi gośćmi. Spotykane były również strachy na dziki, sarny, lisy i krety. Wyposażone w puszki, rurki lub wiatraczki, wytwarzały dźwięki odstraszające zwierzynę. Te „straszne” elementy wiejskiego krajobrazu w dzisiejszych czasach występują, niestety, coraz rzadziej.
By pamięć o dzielnych strażnikach polskich pól całkowicie nie zaginęła, w latach dziewięćdziesiątych w jednej z wiosek na Podkarpaciu stworzono Muzeum Strachów Polnych, które w okresie swojej świetności posiadało ponad 100 malowniczych eksponatów. Była to największa ekspozycja w Europie, prezentująca strachy z różnych regionów Polski, a także ze Słowacji, Czech i Ukrainy.
Dziś muzeum już nie istnieje. Nie wiadomo, jaka była przyczyna jego zamknięcia. Trudno nam uwierzyć w plotki, że strachy wystraszyły zwiedzających. Być może znudziły się staniem w jednym miejscu i ruszyły w świat?... Ten, kto spotka je na swojej drodze, niech poinformuje bez zwłoki redakcję Bajkowej Łąki.
Dla czytelników, na których do tej pory nie padł strach, podajemy link strony prezentującej film ze „strasznego” muzeum: https://www.malypodroznik.pl/?p=375