Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
O tym, jak sójka (nie) wybierała się za morze i co z tego wyniknęło
Wybiera się sójka za morze,
lecz... wybrać się jakoś nie może.
Wymówek ma mnóstwo, na przykład
skrzypiąca ją drażni walizka,
a nowej już sobie nie sprawi,
bo te wykupiły żurawie.
Narzeka na zmiany pogody:
– Raz słońce, raz deszcz oraz chłody,
drżę na myśl, że jakaś zła chmura
poszarpie przepiękne me pióra –
wszak płaszczy dla sójek nie szyją
zapiętych dokładnie pod szyją.
Dni lecą, mijają tygodnie,
a jej tutaj coraz wygodniej
i zapał w niej też już nieduży
do długiej podniebnej podróży;
aż chce się powiedzieć: – A może
za rok się wybierzesz za morze?
lecz... wybrać się jakoś nie może.
Wymówek ma mnóstwo, na przykład
skrzypiąca ją drażni walizka,
a nowej już sobie nie sprawi,
bo te wykupiły żurawie.
Narzeka na zmiany pogody:
– Raz słońce, raz deszcz oraz chłody,
drżę na myśl, że jakaś zła chmura
poszarpie przepiękne me pióra –
wszak płaszczy dla sójek nie szyją
zapiętych dokładnie pod szyją.
Dni lecą, mijają tygodnie,
a jej tutaj coraz wygodniej
i zapał w niej też już nieduży
do długiej podniebnej podróży;
aż chce się powiedzieć: – A może
za rok się wybierzesz za morze?