Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
O tym, jak rak starał się o względy ryby i co z tego wyniknęło
Nie był to sekret ni temat tabu,
że rak się w rybie kochał na zabój.
Pod jej oknami dreptał i pląsał,
ostrzył swe szczypce i kręcił wąsa.
Urokiem ryby tak się zachwycał,
że śmiała z niego się okolica:
układał wiersze, śpiewał piosenki,
chwaląc jej łuski i inne wdzięki.
Minęły lato i jesień cała,
ryba zalotów dosyć już miała
i chętnie raka by się pozbyła...
Jak pomyślała, tak też zrobiła:
Raz, gdy pogoda sprzyjała randce,
a rak znów schlebiał swojej wybrance,
podstępnie rzekła do niego ryba –
– Woda dziś super! Chodźmy popływać!
I popłynęli, lecz... w różne strony...
Jeśli Czytelnik jest tym zdziwiony,
musi się zatem szybko dowiedzieć,
że rak do tyłu, ryba – przed siebie.
że rak się w rybie kochał na zabój.
Pod jej oknami dreptał i pląsał,
ostrzył swe szczypce i kręcił wąsa.
Urokiem ryby tak się zachwycał,
że śmiała z niego się okolica:
układał wiersze, śpiewał piosenki,
chwaląc jej łuski i inne wdzięki.
Minęły lato i jesień cała,
ryba zalotów dosyć już miała
i chętnie raka by się pozbyła...
Jak pomyślała, tak też zrobiła:
Raz, gdy pogoda sprzyjała randce,
a rak znów schlebiał swojej wybrance,
podstępnie rzekła do niego ryba –
– Woda dziś super! Chodźmy popływać!
I popłynęli, lecz... w różne strony...
Jeśli Czytelnik jest tym zdziwiony,
musi się zatem szybko dowiedzieć,
że rak do tyłu, ryba – przed siebie.