Tekst: Jacek Londyn. Ilustracja: Leon Dawińczyk.
Niesforny plażowicz
Pewne ziarnko piasku
na bałtyckiej plaży
narobiło wrzasku,
że się w słońcu praży.
– Żeby ktoś dał ręcznik,
posmarował plecy,
gdy skóra aż skwierczy…
gdzie tam! Nic z tych rzeczy.
To ma być porządek?!
Na heban się spalę.
Podać mi tu książkę
życzeń i zażaleń!
Żądam parasola
i coś dla ochłody!
Choćby coca-colę
lub wiśniowe lody.
A jak nie… to zaraz
poskarżę się wyżej,
i nadejdzie kara –
deszcz wraz z chłodnym niżem.
Nie mogąc już dłużej
znieść tego rabanu,
ziarnku zatkał buzię
kijek parawanu.
na bałtyckiej plaży
narobiło wrzasku,
że się w słońcu praży.
– Żeby ktoś dał ręcznik,
posmarował plecy,
gdy skóra aż skwierczy…
gdzie tam! Nic z tych rzeczy.
To ma być porządek?!
Na heban się spalę.
Podać mi tu książkę
życzeń i zażaleń!
Żądam parasola
i coś dla ochłody!
Choćby coca-colę
lub wiśniowe lody.
A jak nie… to zaraz
poskarżę się wyżej,
i nadejdzie kara –
deszcz wraz z chłodnym niżem.
Nie mogąc już dłużej
znieść tego rabanu,
ziarnku zatkał buzię
kijek parawanu.