Tekst: Bogumił Zając. Ilustracje: Bożena Szczuka.
Krzyś
Mów mi Krzyś, bo jestem brzdącem.
Dziś skończyłem dwa miesiące.
Sypiam w nocy, sypiam w dzień
(ale żaden ze mnie leń).
Dużo płaczę, dużo zjadam,
chociaż zębów nie posiadam.
Dziś skończyłem dwa miesiące.
Sypiam w nocy, sypiam w dzień
(ale żaden ze mnie leń).
Dużo płaczę, dużo zjadam,
chociaż zębów nie posiadam.
Jestem Krzyś i mam już rok.
Dzielnie stawiam pierwszy krok.
Mówię ma-ma, ta-ta, na-na
i gaworzę wciąż od rana.
Teraz zjadam nawet sery,
no bo zęby mam już cztery.
Jestem Krzyś, lat trzy i pół.
Nieraz stuknę czołem w stół.
Nie uciekam od nocnika,
bo w pieluchy już nie sikam.
Czasem się jedynie boczę,
kiedy ktoś mi schowa smoczek.
Jestem Krzyś, lat całe pięć.
Na słodycze wciąż mam chęć.
Wszyscy mają dość mojego:
Na co? Po co? I dlaczego?
Pokłóciłem się z Agatką,
więc zdzieliła mnie łopatką.
Dzielnie stawiam pierwszy krok.
Mówię ma-ma, ta-ta, na-na
i gaworzę wciąż od rana.
Teraz zjadam nawet sery,
no bo zęby mam już cztery.
Jestem Krzyś, lat trzy i pół.
Nieraz stuknę czołem w stół.
Nie uciekam od nocnika,
bo w pieluchy już nie sikam.
Czasem się jedynie boczę,
kiedy ktoś mi schowa smoczek.
Jestem Krzyś, lat całe pięć.
Na słodycze wciąż mam chęć.
Wszyscy mają dość mojego:
Na co? Po co? I dlaczego?
Pokłóciłem się z Agatką,
więc zdzieliła mnie łopatką.
Jestem Krzysiek, lat już osiem.
Czasem miewam muchy w nosie.
Wskutek kłótni wśród chłopaków
z przodu brak mi dwóch mleczaków.
Piłka, rower cały dzionek,
a tu lekcje niezrobione.
Jestem Krzysiek, choć przytyłem.
Osiemnaście lat skończyłem.
Człowiek ze mnie już dorosły,
nawet wąsy mi wyrosły.
Mam dziewczynę, psa, marzenia
oraz szkołę do skończenia.
Czasem miewam muchy w nosie.
Wskutek kłótni wśród chłopaków
z przodu brak mi dwóch mleczaków.
Piłka, rower cały dzionek,
a tu lekcje niezrobione.
Jestem Krzysiek, choć przytyłem.
Osiemnaście lat skończyłem.
Człowiek ze mnie już dorosły,
nawet wąsy mi wyrosły.
Mam dziewczynę, psa, marzenia
oraz szkołę do skończenia.
Jestem Krzysztof, lat czterdzieści.
Mój czas da się krótko streścić:
Praca – dom lub dom i praca,
brzuszek rośnie, wzrok się skraca.
Żonę mam i dwoje dzieci,
a czas leci, leci, leci...
Mój czas da się krótko streścić:
Praca – dom lub dom i praca,
brzuszek rośnie, wzrok się skraca.
Żonę mam i dwoje dzieci,
a czas leci, leci, leci...
Jestem Krzysztof, toast piłem.
Siedemdziesiąt lat przeżyłem.
Urodziny miałem huczne,
szczery uśmiech, zęby sztuczne.
Troje wnucząt przyjechało,
to nicponie jakich mało.
Siedemdziesiąt lat przeżyłem.
Urodziny miałem huczne,
szczery uśmiech, zęby sztuczne.
Troje wnucząt przyjechało,
to nicponie jakich mało.
Jestem Krzysztof, mam sto lat.
Ze mną zmienił się też świat.
Mój pra–prawnuk, mały Krzyś
dwa miesiące kończy dziś.
Dalej... pamięć mi umyka.
Na początek wróć wierszyka.