Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Korek
W naszym mieście, na placyku,
zrobił się raz korek wielki,
słychać było dużo krzyku
i klaksonów głośne dźwięki.
Krzyczał piekarz, który z rana
miał w piekarni być, by smaczne
rogaliki upiec dla nas –
był spóźniony, i to znacznie.
Pielęgniarka też krzyczała,
wyrywając włosy z głowy:
– Na mnie szkoła czeka cała!!!
Co, gdy ktoś nie będzie zdrowy?!
Każdy spieszył się do pracy
i uniknąć chciał spóźnienia:
ekspedientka, stróż, strażacy,
stryj Jan oraz ciocia Gienia.
A skąd wziął się taki korek? –
spyta któryś z czytelników –
gęsi wyszło sześć na drogę,
ot i powód tego krzyku.
zrobił się raz korek wielki,
słychać było dużo krzyku
i klaksonów głośne dźwięki.
Krzyczał piekarz, który z rana
miał w piekarni być, by smaczne
rogaliki upiec dla nas –
był spóźniony, i to znacznie.
Pielęgniarka też krzyczała,
wyrywając włosy z głowy:
– Na mnie szkoła czeka cała!!!
Co, gdy ktoś nie będzie zdrowy?!
Każdy spieszył się do pracy
i uniknąć chciał spóźnienia:
ekspedientka, stróż, strażacy,
stryj Jan oraz ciocia Gienia.
A skąd wziął się taki korek? –
spyta któryś z czytelników –
gęsi wyszło sześć na drogę,
ot i powód tego krzyku.