Tekst: Edyta Tosza. Ilustracja: Bożena Szczuka.
Bardzo krótka pogawędka o darze życia
Użalał się sopel, gdy mróz ścisnął wszystko:
– I cóż mi po życiu, co mija tak szybko?
Gdy słońca promienie zaświecą weselej,
rozpuszczę się zaraz i w wodę zamienię.
Już śnieg zaczął prószyć, a sopel wciąż gadał
i łzami zalewał mankiety sąsiada.
Usłyszał te skargi mały śnieżny płatek,
lśniący niczym gwiazdka, srebrny i puchaty.
– Hej, soplu! – zawołał – niczyja to wina:
zima wszak z natury przez czas krótki trzyma.
Ja z tego powodu, jak widzisz, nie szlocham,
że na ciepłej dłoni znikam w mgnieniu oka.
– I cóż mi po życiu, co mija tak szybko?
Gdy słońca promienie zaświecą weselej,
rozpuszczę się zaraz i w wodę zamienię.
Już śnieg zaczął prószyć, a sopel wciąż gadał
i łzami zalewał mankiety sąsiada.
Usłyszał te skargi mały śnieżny płatek,
lśniący niczym gwiazdka, srebrny i puchaty.
– Hej, soplu! – zawołał – niczyja to wina:
zima wszak z natury przez czas krótki trzyma.
Ja z tego powodu, jak widzisz, nie szlocham,
że na ciepłej dłoni znikam w mgnieniu oka.